Wyrażone w niedawnym wpisie czarnowidztwo, że utracę uroki maja z powodu domowego remontu dementuję stanowczo!
🙂 🙂 🙂
Ostatnie dwa dni, sobotę i niedzielę, spędziłam w taki sposób, że mogłam zapomnieć o nieporządkach, kurzu, ustawicznym zmywaniu podłóg i trzepaniu wycieraczek … 🙂 Pogoda też miała na to wpływ, bo była przecudna! Gdy znalazłam się gdziekolwiek na łonie natury odczuwałam piękno maja wszystkimi zmysłami … Gdy później w domu oglądałam zdjęcia odczuwałam niedosyt … Zdjęcia nie oddawały zapachów, śpiewu ptaków, brzęczenia owadów. Zdjęcia odtwarzały jedynie obrazy …. a to za mało, by oddać urok tej najpiękniejszej spośród całego roku aury majowej …
Wczorajszy pobyt na łonie natury połączyłam z przeszukiwaniem pewnych siedlisk w poszukiwaniu pewnych grzybków. Pochwalę się, że odniosłam pewne sukcesy na tej niwie (nowe stanowiska czarek, gwiazdoszy) 🙂 a dopełnieniem tego okazało się znalezisko pokazane mi przez pewną panią w jej ogródku – smardze! To były pierwsze oglądane przeze mnie smardze w tym roku, ale smardze „nie moje”, cudze, w cudzym ogródku, spostrzeżone przez kogoś innego, ale pokazane mi, mogłam też je sfotografować 🙂
Dzisiejszy dzień przyniósł mi tyle wrażeń, że w końcu akumulator mojego aparatu fotograficznego nie wytrzymał tego i … rozładował się! 🙂 ale co do tego momentu sfotografowałam, zobaczyłam, usłyszałam, poczułam … to moje! Poszczególne wrażenia zapewne opiszę wkrótce … teraz wspomnę, że pobyt w pewnym niemal zapomnianym przez ludzi miejscu zaowocował widokiem pięknego smardza, tym razem mojego własnego, samodzielnie dostrzeżonego i z zachwytem oglądanego i fotografowanego …
Plan na jutro … od rana do wczesnych godzin popołudniowych praca, a potem …. maj jest mój, mój jest maj! 🙂 🙂 🙂