Kłopotliwy gromadny ;-)

Czernidłak gromadny z 31 lipca z Pięknego Lasu nad niewielkim, malowniczym Jeziorkiem sprawił mi sporo kłopotu swoją …. gromadnością. Co ja się nabiedziłam kadrując przy fotografowaniu, potem kadrowałam zdjęcia, do tego lipcowe słońce nie oszczędzało mnie i efekty przepalania dawało takie, że hej! A statyw to ja tylko niosłam tego dnia, traktując jako balast, a nie jako sprzęt do fotografii użyteczny 😦 Ech … 😦 Ale nie mam na razie lepszych fot czernidłaka gromadnego, kiedyś wykonałam jeszcze słabsze, bo „zimne” foty, bo zapomniałam, co to balans bieli i jego odpowiedni wybór ….. 😦 Tak to już jest ze mną, jak z tą baletnicą, której przeszkadza rąbek u spódnicy …. 😉

Ale dość tego, bo wyjdzie na to, że dopraszam się pochwał dla moich czernidłakowo-gromadnych zdjęć 😉

Oto zdjęcia gromadek gromadnego 🙂

Coprinus disseminatus – kilka gromadek

Coprinus disseminatus – malutka gromadka

Coprinus disseminatus – większa gromadka

Coprinus disseminatus – pochód czernidłaków

Coprinus disseminatus – jeszcze jedna gromadka

Kto doczytał i dooglądał do końca to ma jeszcze w nagrodę premię w postaci informacji o jadalności tych grzybków 😛 otóż są one jadalne, ale kto by tam jadł taką drobnicę, co w dodatku zanim trafi do domu to się rozpłynie 😉

Jak takie miniaturowe pędzelki … :-)

… to Stemonitis sp., czyli paździorki, przedstawiciele Myxomycota, czyli śluzowców 🙂 Zgłaszano grzybowisku zapotrzebowanie na śluzowce, wiele na razie takich nie mam, ale właśnie dziś napotkałam paździorki, a zatem … :-).

Wyglądają one jak takie pędzelki mini-mini, rosną na leżaninach, pniakach i naprawdę fajnie wyglądają 🙂 A jak? Proszę popatrzeć na fotki, a następnie rozejrzeć się za takimi cudaczkami w terenie leśnym 😛

Stemonitis sp.

Stemonitis sp.

Stemonitis sp.

Śluzowcowe wieści majowo-czerwcowe  – ruliki nadrzewne  od maja swoje cynobrowe szaleństwa wyprawiają, aż cynoberek tracą i obecnie w beż metalic przechodzą, śluzki krzaczkowate  swoim zwyczajem posusze całymi koloniami zasiedlają, a i paździorki miłościwie nam zaczynają panować 😮 Zatem hajda do lasu, na śluzowce! 😛

Drobniutkie paciorki na leżaninie …

… znaczy się śluzowiec 🙂 Pytanie tylko  – jaki gatunek …

Na razie tego nie wiem, ale pokażę te paciorki, których skupienie widoczne na fotografii zajmowało około 4 na 5 cm powierzchni, a same paciorki były jak maleńkie łepki id szpilki. Pokażę też tę leżaninę, aby wykazać, jak bardzo warto podchodzić do takich leżących w lasach pni, aby szukać na nich ciekawych,  a nawet fascynujących form życia 🙂

Niedawno pisząc o śluzowcu o nazwie samotek zmienny uchyliłam maleńkiego rąbka fascynujących  tajemnic tych organizmów …

Teraz tak się niepokoję o wszelkie formy życia w lasach, że gdy tylko przymknę oczy, widzę oczyma wyobraźni nielegalny off-road w lasach niosący zniszczenie dla leśnego życia we wszelkich jego przejawach 😦

oto leżanina, która stała się domem dla ślicznego śluzowca

I sam śluzowiec, który zawitał na tę leżaninę 🙂

Samotek zmienny

Zagadkowe, fascynujące, inteligentne, ani to zwierzęta, ani rośliny, ani grzyby, choć niektóre cechy tych poszczególnych organizmów wykazują … To śluzowce – organizmy eukariotyczne o spornej przynależności taksonomicznej

Niezależnie od tego, jak zagadkowe one są, spotkać je można stosunkowo łatwo, trzeba tylko wiedzieć, czego się szuka 🙂

Jednym ze śluzowców jest samotek zmienny. Gdy na butwiejącym drewnie zauważymy  poduszeczkowaty twór pokryty perłowo-srebrzystą korą (tak to fachowo nazywa polski spec od śluzowców p. prof. Krzemieniewska) oznaczać to może z dużym prawdopodobieństwem, że oto właśnie z nim  mamy do czynienia. Później srebrzysta kora odpada i odsłania masę brązowych zarodników. A młodziutki wzrastający dopiero samotek wygląda jeszcze inaczej, a jak? Można to obejrzeć w chwastowisku 🙂 Bywa tak, że samotek występuje samotnie, a bywa i tak, że całe kolonie samotka okupują jakąś leżaninę lub inny posusz.  Czasem pojawiają się nawet na korze żywych drzew 🙂

Podczas spacerowania po pewnym Pięknym Lesie w dniu drugiego maja napotkałam samotka i wówczas przestał już być samotny 😉 Już było nas dwoje „samotnych” w tym lesie 😉 Nota bene on w momencie znalezienia tak naprawdę nie był całkiem  „samotny”, bo były tam dwa samotki 😛

Reticularia lycoperdon

Reticularia lycoperdon

Przysmak ślimaka

Odwiedzam te leżaniny brzozowe, ilekroć tam jestem. Nie mogło być inaczej podczas drugo-majowego spaceru tą trasą 🙂

Jeden z tych pni brzozowych jest żywicielem grzybka z gromady workowców. Czy jestem tam jesienią, czy wiosną, grzybki występują, cieszą oko i znajdują godne miejsce na karcie XD mojego aparatu 🙂

Nie tylko ja mam chętkę zawsze na tego grzybka, jest jeszcze większy łasuch, który dosłownie ma chętkę na grzybka, chce go najzwyczajniej w świecie skonsumować.  Tym łasuchem jest pewien nagi ślimak, niech pozostanie ślimakiem, nic bliżej o nim nie napiszę 😦 Gdyby wiedziała coś więcej …., ale cóż, jeszcze wiele wiedzy do zdobycia, a to temat na całe życie, poznawać przyrodę w szczegółach 🙂

Grzybek tak fajnie zasiedla ten pień, „zagospodarowuje” każde „pasujące” mu miejsce na pniu. Bystre oko czytelnika grzybowiska dostrzeże bez trudności owocniczki na fragmencie pnia. A kolejne fotki to portrety kilku tych owocniczków z trzeciej fotki oraz portret jeszcze jednego, okazalszego owocnika.

Trzeba się będzie kiedyś zająć tymi grzybkami, spróbować je oznaczyć, na razie to tylko jakiś workowiec, jakiś Asco 🙂

interesująca leżanina brzozowa

smakosz mojego Asco 😉

zagadka dla bystrego oka - ile tam jest moich Asco?

Asco 1

Asco 2

Asco 3

I jeszcze jedno bardzo ładne i dorodne Asco 🙂

Baaardzo liczna gromadka …

… ale i zgodna gromadka, popatrzcie sami, Szanowni Czytelnicy, żaden grzybek się tam nie rozpycha, żaden nie popycha sąsiada, wszystkie zgodnie sobie obok siebie, pod sobą i ponad sobą ślicznie wyrastają, harmonia w tej gromadce pozazdroszczenia godna!!! 🙂

Ciekawe ile by się ich szło doliczyć, może ich być nawet około setki albo kilku setek! Nazwa gatunkowa też wskazuje to wyraźnie – gromadny …..  Czernidłak gromadny wyrasta w lasach, na pniakach i wokół pni drzew liściastych, na zagrzebanym w ziemi drewnie, widuję go też w Parku Miejskim w moim mieście 🙂 Pojawiać się może kilka razy w ciągu sezonu, a z racji swej czernidłakowej ulotności (choć ich kapeluszki się nie rozpływają, to jednak są krótkotrwałe) kolejne pokolenia pojawiają się i znikają, potem pojawiają i znikają, i tak w kółko, jak warunki dopiszą, od wiosny aż do  jesieni … … …

W jednym z moich ulubionych leśnych miejsc, które zawsze czymś mnie ucieszy, a to grzybówką dzwoneczkowatą, a to włośniczką, spotkałam razu pewnego tę oto gromadkę liczną czernidłaka gromadnego u dołu pnia olszy rosnącej nad wyschniętym wówczas strumieniem:

Coprinus disseminatus na pniu olszy - w PDR

Coprinus disseminatus na pniu olszy - w PDR

Coprinus disseminatus

Coprinus disseminatus

Coprinus disseminatus

Coprinus disseminatus

Coprinus disseminatus

Coprinus disseminatus

Usiłuję je policzyć, ponad sto mi „wychodzi”, kiedyś ich się doliczę, tylko to trzeba wykonać jakimś sposobem dobrym, żeby żadnego nie pominąć i żadnego dwa razy nie policzyć 🙂

Ale z niego twardziak … tygrysi …

Pierwszy raz spotkałam twardziaka tygrysiego w sierpniu zeszłego roku po drodze z miasta A do miasta B 😉 Pokonując rowerem ten dystans 50 km oczywiście rozglądałam się za grzybkami 😮 I znalazłam śliczne twardziaki rosnące na pniaku po przydrożnym drzewie niedaleko ślicznego kamiennego zabytkowego kościółka  (a niedaleko bardzo ciekawe i cenne grodzisko średniowieczne 🙂

Drugie spotkanie, gdzieś na przełomie sierpnia/września w pewnym cudnym grzybowo leśnym zakątku, nieco wilgotno tam było …..

Trzeci raz spotkałam go w kwietniu we wcieleniu”grzybków na wodzie” (na gałązce pływającej po wodzie)  i okazało się, że to właśnie jest „prawdziwa twarz” twardziaka tygrysiego, dlatego później nie było już żadnym zaskoczeniem, że znalazłam go znów dość licznie rosnącego na konarach i gałęziach spoczywających w rzecznym rozlewisku 🙂

A ostatnie jak dotąd spotkanie – lato, Park Miejski w moim mieście, pniak drzewa liściastego i śliczne twardziaki tygrysie na nim 😮

Tak więc wychodzi na to, że chociaż głównym królestwem tego grzybka, gdzie wspaniale się on czuje są doliny rzek, gdzie na karpach i kłodach wierzbowych lub topolowych wyrasta, to również potrafi on sobie ładnie wyrosnąć na pniakach LIŚCIASTYCH parkowych, przydrożnych, leśnych ….. A potwierdzić mogę, że miejsca, gdzie wyrasta zyskują wiele na uroku, takim ładnym „twardziakowym tygryskiem” on jest … 😉

Lentinus tigrinus

Lentinus tigrinus

Lentinus tigrinus

Lentinus tigrinus

Lentinus tigrinus

Lentinus tigrinus

Lentinus tigrinus

Lentinus tigrinus

Od najmniejszego do największego :-)

Dzisiejsze moje grzybowanie-grzybobranie najkrócej  można tak podsumować – od najmniejszego do największego 😮

Odwiedziłam cudowny kawałek lasu, którego pewne miejsca już znałam, a teraz poznawałam powiązania pomiędzy tymi znanymi miejscami, a że aura grzybkom sprzyja, to ich co nieco poznajdowałam. Pełną listę chętnie bym przytoczyła, ale nawet jeszcze nie wszystkie potrafię nazwać 🙂 Ale te, które znam wymienię, gdy tylko opracuję listę spotkanych dziś gatunków, a nieznane, gdy  imiona otrzymają, na pewno się znajdą w moim grzybowisku 😮

Zacznę od najmniejszego – maluśki pomarańczowy kapeluszaczek z blaszeczkami – zdrobnienia wynikają z jego maleńkości 😉 – rósł pośród mchów – stąd podejrzany może być o to, że jest hełmówką mszarową Galerina hypnorum, ale czy na pewno, to mógłby wyjaśnić tylko mikroskop, zatem na razie pozostanie on tylko hełmówką Galerina sp. Niesamowite jest to, że przy hełmówce zasiadłam (tak, zasiadłam, usiadłam przy niej, bo ona taka maluśka pośród tych mchów) na leśnym przydrożu o godzinie 10:30, a wstałam dopiero o 11:16 !!! Cały ten czas spędziłam na fotografowaniu jej z użyciem soczewki MSN-200 oraz na równoległej walce z komarami, których niezliczona ilość padła w boju podczas uporczywych na mnie ataków …. Czy którekolwiek zdjęcie z wykonanych podczas tych 46 minut nadaje się do pokazania? Wszystkie robione były z ręki, nie ze statywu, zatem … ale przejrzę je uważnie, może … … … Póki co podam to wykonane w opcji  SuperMakro 🙂

Największego chyba nie muszę specjalnie przedstawiać – wszak to Król Naszych Polskich Grzybów – borowik szlachetny Boletus edulis! 🙂 Co ciekawe, idąc TAM minęłam się z parą grzybiarzy wracających STAMTĄD, którzy nieco grzybków z lasu wynosili, a mimo to znalazłam jeszcze tego przepięknego borowika 😮 Borowik skończył na mojej patelni, tym razem mieliśmy wspólną z mężem przystawkę przed obiadkiem, nie odmówił konsumpcji tego pięknego szlachetnego grzybka. I pomyśleć, jeden grzybek na dwoje … 😮

Galerina sp.

Galerina sp.

Boletus edulis

Boletus edulis

To był cudowny leśny i grzybowy dzień !!! 😮

W zmurszałym pniaku mieszkanko murszaka ….

… rdzawego … Uwił tu sobie mieszkanko dla całej rodzinki … 🙂

Murszaki rdzawe sobie tak „mieszkają” – na zmurszałych pniach, pniakach, korzeniach, także pozornie wyrastają z ziemi nad porażonymi korzeniami, rzadziej na żywych drzewach, na gatunkach iglastych.

Prezentowane stanowisko znam od roku, w zeszłym roku murszak rdzawy był jeszcze gatunkiem „zgłaszalnym” do pewnego rejestru opatrzonego skrótem GREJ, kiedyś o tym napiszę … 🙂 W tym roku powędruję szlakiem murszaka rdzawego z wielką przyjemnością odnajdując nowe tegoroczne pokolenia tego gatunku na zeszłorocznych miejscówkach. Już teraz widzę, że adresu nie zmieniają, znów pojawiają się w swoich  „mieszkankach”  😉

Zdjęcia murszaka rdzawego są „jeszcze ciepłe”, wykonane wczoraj po południu, a  „murszacza rodzinka” z tego pniaka młodziutka. Dojrzałe owocniki będą wyglądać nieco inaczej, a jeszcze inaczej owocniki zejściowe, być może uda się tu z czasem zamieścić dojrzewające i starzejące się owocniki spod tego właśnie adresu 🙂

Phaeolus schweinitzii

Phaeolus schweinitzii

Phaeolus schweinitzii

Phaeolus schweinitzii

Minęły 22 dni i … tak oto wygląda murszacza rodzinka, w ogólności w i w szczególe 🙂

Phaeolus schweinitzii

Phaeolus schweinitzii

Phaeolus schweinitzii

Phaeolus schweinitzii

Phaeolus schweinitzii

Phaeolus schweinitzii

Włośniczka zamiast czarki? Hmm ….

Przez całe  przedwiośnie i wiosnę marzyłam o spotkaniu czarki szkarłatnej – ślicznego i prawnie chronionego grzybka z grupy workowców, który rośnie na gałązkach w okolicach strumieni i potoków. W Bieszczadach często jest spotykana, na nizinach mniej, ale niektórzy szczęśliwcy natykają się na nią. Ja do tych szczęśliwców wciąż nie należę 😦

Zaczęłam powątpiewać w swoje możliwości wypatrzenia czarek szkarłatnych, ale gdy pewnego majowego dnia ujrzałam włośniczkę uwierzyłam w swoje możliwości. Jeśli czarka osiąga od 1 do 5-8 cm średnicy, a ja dostrzegłam maksymalnie 0,5 cm średnicy włośniczkę, to sprawa jasna, gdybym spotkała czarki musiałabym je ujrzeć! Czarkowe poszukiwania będą kontynuowane w roku przyszłym, a włośniczkowe stanowisko będę od czasu do czasu odwiedzać, by sprawdzić jak się mają te urodziwe czerwone „guziczki” ze szczecinkami dokoła i od spodu owocniczka .

Piszę o mojej włośniczce tylko jako rodzaju Scutellinia sp. , ponieważ do gatunku będzie dopiero oznaczona pod mikroskopem przez pewnego miłośnika workowców, ale wysoce prawdopodobny jest gatunek Scutellinia scutellata 🙂

Zdjęcia pokazuję tylko dlatego, że tak dużą wagę przywiązuję do tego znaleziska, bo jakość tych zdjęć, cóż, to wciąż nie to 😦 Wyjaśnię tylko, że wykonywałam je z ręki! przy użyciu soczewki MSN-200 przy bardzo kapryśnym świetle. Dodatkowym utrudnieniem było to, że stałam pośrodku prawie, ale nie całkiem wyschłego strumienia, bo grzybki zechciały sobie rosnąć na pniaku właśnie od strony wody :-/

Scutellinia sp.

Scutellinia sp.

Scutellinia sp.

Scutellinia sp.

Scutellinia sp.

Scutellinia sp.

Scutellinia sp.

Scutellinia sp.