W stepie szerokim …

Wiosna idzie ….. wszystkie wróbelki  (i nie tylko wróbelki 😉 ) ćwierkają radosną wieść – wraca na ekrany serial przyrodniczy Adama Wajraka „”Wajrak” na tropie”!

Szczegółów o tym wydarzeniu dowiedziałam się na blogu Plamka mazurka, skąd pozwolę sobie zacytować:

„/…/ W niedzielę, o godzinie 9.25 /…/, na drugim programie naszej publicznej telewizji zacznie się serial przyrodniczy „Wajrak” na tropie”! /…/”

Niedziela, o której mowa w zapowiedzi to niedziela 6 marca, kto żyw i ciekaw niech o 9:25 w tę niedzielę przed telewizorem zasiędzie i ogląda, ogląda, ogląda ….. A potem będą kolejne niedziele, kolejne odcinki ….. ….. …..

🙂 😛 🙂

Adam Wajrak napisał …

Wieszajcie budki, póki jest dla kogo

Ja wzięłam to sobie do serca, jeszcze zanim przeczytałam dziś artykuł Adama Wajraka , wczoraj wykonałam tegoroczny plan – powiesiłam kolejne budki, w efekcie czego w moim ogrodzie zagościły cztery domki dla ptasich rodzinek!!!

Dziś przeczytałam linkowany artykuł i smutno troszkę mi się zrobiło, gdy zdałam sobie sprawę, jak niełatwy żywot ma ptactwo sąsiadujące z naszą wszechogarniającą cywilizacją ….. A przecież płazy też lepiej nie mają, a może nawet i gorzej … A cała reszta cennej przyrody … 😦

By odpędzić smutne myśli, oto moje budki-nówki na fotografiach dziś wykonanych. Wielką mobilizację do ich powieszenia dostarczyły same ptaszki, gdy sypiąc ziarno do karmników zobaczyłam wczoraj, że ptaszyny zaczynają się interesować tymi wiszącymi już, a wyczyszczonymi właśnie niedawno budkami ….. natychmiast pobiegłam do domu po te nowe budki! 🙂

nowa budka nr 1, otwór wlotowy 28 mm średnicy, dedykowana dla drobnej pticy, np. dla modraszek 🙂

nowa budka nr 2, otwór wlotowy 28 mm średnicy, dedykowana dla drobnej pticy, np. dla modraszek 🙂

Adam na pytanie: „Czy można im jeszcze wieszać budki?” odpowiada „Jak najbardziej, byle zdążyć do 15 marca.”

A zatem nie zwlekajcie, wieszajcie, o ile macie budki, a jeśli nie macie ….., ja skorzystałam z oferty internetowego sklepiku Towarzystwa Przyrodniczego „Bocian” 🙂 🙂 🙂

Czyżby czyż? :-)

Powstały kolejne filmiki o ptasich gościach mojej ogrodowej stołówki. Filmuję póki jeszcze zima trwa … To teraz wychodzi na jaw, czemu mi się ta zima tak podoba 😉 Bo mogę kontynuować swoją karierę reżyserską – reżysera ptasich filmików 😛 Dziś chcę pokazać dwa filmiki z ostatniej soboty, są to filmiki w wersji max i w wersji mini. Max-filmik  jest długi na około 6 i pół minuty, mini-filmik jest o połowę krótszy.

Zastanawia mnie skład gatunkowy goszczącego u mnie ptactwa. Większość gatunków to te, jakie wcześniej już obserwowałam, ale …. czy dobrze rozpoznaję na poniższym filmiku czyże? Nawet mam wrażenie, jakby czeczotka zagościła u mnie, choć nieco ciemne barwy na filmiku nie ułatwiają rozpoznawania, ale ptaszek, którego widać około 1:20 do 1:38 czy to nie jest czeczotka? Później chyba taki sam ptaszek też jest jeszcze widoczny. Domniemane czyże są z kolei bardzo wyraźnie widoczne od około 2/3 długości filmiku.

Zapraszam do mojego ptasiego kina 🙂

Oto filmik pierwszy – max-filmik:

Teraz drugi – mini-filmik 🙂

I jak, czy dobrze rozpoznaję czyże??? Mają tyyyle żółtego ….. i te czarne czapeczki na głowach …..

A czeczotka? Jest szansa na czeczotkę?

🙂

Poranny obuch w głowę :-(

Ja nie reprezentuję pokolenia wychowanego na japońskich kreskówkach z kosmitami w rolach głównych …. Ja nie marzę o świecie pełnym jakichś plastikowych tworów, plastikowych „toyów” ….

Owszem, nie bawiłam się już gałgankową Balbisią, ale jeszcze o niej jako dziecko czytałam ….. Pamiętam jeszcze cudowne wrażenia przepięknego oddalonego od cywilizacji Beskidu Żywieckiego, Ujsołów i innych miejscowości na krańcach Polski ….

Ale oto wkracza pokolenie – COOL pokolenie, które zaczyna zalewać świat tandetą z plastiku, które zaczyna rozjeżdżać mokradła quadami, które zaczyna maltretować wody skuterami wodnymi, które musi zjeżdżać na nartach po najdzikszych dotąd ostępach polskich gór ….. 😦

Przykład „kreatywnej fantazji” tego COOL pokolenia znajdujemy w trailerze przygotowywanym na targi turystyki w Berlinie …… Przygotujcie się na mocne wrażenia i tutaj obejrzyjcie to…..

Moja opinia? Niczego Wam nie sugeruję, ale dla mnie ten trailer to szczyt ohydy, brrrr, jeszcze się otrząsam po obejrzeniu tego wytworu ludzkiej głupoty, niezwykle kreatywnej głupoty ……

Wiem o tym, że pośród młodego pokolenia są ludzie, dla których przyroda jest czymś bezcennym, ale czemu do głosu dochodzą ci, którzy wolą świat z plastiku i chińską tandetę??? 😦

Gdybyż widok grzybków zeszłej jesieni mógł odpędzić ode mnie to niemiłe wrażenie, że ja już nie pasuję do tego nowego COOL plastikowego świata ….. 😦

Amanita rubescens

Amanita rubescens

Macrolepiota sp.

Macrolepiota sp.

Macrolepiota sp.

Agaricus sp.

Handkea excipuliformis

Grzybomaniakiem być …..

….. oznacza różne, czasem  dziwne rzeczy 😉

Jedną z takich rzeczy jest odwiedzanie różnych miejsc, w tym lasów i nie tylko lasów, zimą, na przedwiośniu, wiosną ….. Gdy „nie-grzybo-maniak” słucha o takich rzeczach, dziwuje się, jak można grzybów szukać o takim czasie 😉 🙂

Inną rzeczą jest odwiedzanie pewnych miejsc systematycznie rok po roku, po dwóch latach, po trzech i tak dalej, i tak dalej ….. Celem tych cyklicznych, systematycznych odwiedzin jest coroczne poszukiwanie rosnących w nich grzybków, szczególnie tych rzadkich, zagrożonych, chronionych …. 🙂

Jeszcze inną taką rzeczą jest poranne wstawanie o wczesnym świcie, ale to jest znane także grzybobranio-maniakom. Znane to jest też ptasiarzom, ale ci jeszcze wcześniej wstają, by na swoich stanowiskach obserwacyjnych znaleźć się nawet o trzeciej nad ranem 🙂

Grzyby są specyficznym obiektem do obserwacji, są efemeryczne, grzybnia ujawnia swą obecność w postaci owocników w sposób tylko troszkę przewidywalny (typowe pory występowania gatunków), ale najczęściej bywa tak, że potrzeba wiele szczęścia, by „zgrać się w fazie” i znaleźć się we właściwym miejscu właśnie wówczas, gdy pojawi się owocnik danego gatunku.

Jesienią nastaje właściwa pora, by sprawdzać stanowiska żagwicy listkowatej, kategoria V na Czerwonej Liście ….. W zeszłym roku przybywałam kilkakrotnie na miejsca jej występowania – aktualnie znam dwa takie miejsca – i usiłowałam w ten sposób zaobserwować jej owocnikowanie 🙂

Kilka prób spaliło na panewce, ale w końcu odniosłam sukces! Jedno ze stanowisk uraczyło mnie widokiem przepięknej dorodnej żagwicy listkowatej! 🙂 Chociaż początek nie wyglądał obiecująco. O wczesnym świcie znalazłam się w miejscu pokazywanym na zdjęciu pierwszym. Światła było tam jeszcze niewiele, tak więc musiałam ustawić czas naświetlania 30 sekund (przy ISO 100 i przysłonie11). Fotografia pokazuje charakterystyczne światło wczesnego jesiennego poranka:

tu, pod dwoma bliźniaczymi dębami czerwonymi, w tym roku nie wyrosła Grifola frondosa

Mam pewne wątpliwości, która to była godzina, bo dane EXIF zdjęcia wskazują godzinę 5:48, a jak najeżdżam kursorem na zdjęcie to pokazuje się godzina zrobienia zdjęcia 6:48, hmmm, muszę sprawdzić, na którą wówczas dotarłam do pracy, wówczas wszystko się wyjaśni 🙂

Wróciłam więc do auta i podjechałam w inne miejsce, w którym rośnie kilka dostojnych, wiekowych dębów (szypułkowe czy bezszypułkowe, sprawdzę następnym razem 🙂 )

dostojny, piękny Quercus sp. 🙂

Tak  ujawniała się u mnie ta typowa cecha grzybomaniaka – czyli osobnika, który odwiedzać będzie uparcie rok po roku pewne miejsca po to, by czasem po roku, czasem po dwóch, trzech, ale nawet i więcej latach przekonać się, że jakiś gatunek znów tu wyrósł, prawdziwa szkoła cierpliwości i systematyczności, czyż nie?

Tak właśnie było w opisywanym przypadku – pod tym dostojnym, starym dębem w grudniu 2008 roku znalazłam starego, zejściowego grzyba – przypuszczalnie żagwicę listkowatą ….. By potwierdzić to rozpoznanie musiałam znaleźć ją ponownie i dokonałam tego po dwóch latach, w październiku 2010 r.!  Otóż i ona, moja piękna, a narażona na wymarcie żagwica listkowata!

Grifola frondosa - gatunek opatrzony na Czerwonej Liście kategorią V - narażony na wymarcie

To zdjęcie było naświetlane już „tylko” 13 sekund 😉  w końcu od wschodu słońca minęło już trochę czasu … 😛

Jeszcze jeden rzut oka na żagwicę listkowatą pod dostojnym dębem:

Grifola frondosa pod Quercus sp. o poranku 🙂

Fajnie się zlewa z tłem opadłych dębowych, i nie tylko dębowych, liści, prawda? 🙂

Przy karmniku :-)

Zmieniłam tytuł wpisu (było „Walka o ziarna”). Pomyślałam, że lepszy będzie tytuł bardziej neutralny. Dla moich ptasząt moje dokarmianie to pomoc w przetrwaniu zimy,  obserwowanie ich to wielka przyjemność dla mnie, jednak nie powinnam przesadzać z interpretacją ich zachowań, których przecież nie muszę do końca rozumieć …

***

Jak słusznie zauważył jeden z Czytelników grzybowiska, mnogość ptactwa przy karmnikach idzie w parze z pogorszeniem pogody, co tym bardziej świadczy o tym, że dla nich to kwestia przeżycia … Cieszy mnie to, że mam wraz z ptaszętami tę obopólną korzyść, one mają wartościowe pożywienie, a ja możliwość obserwacji i nauki 🙂

Zapraszam zatem na filmiki 🙂

Oto część pierwsza – co działo się dziś przy jednym z moich karmników 🙂

To część druga 🙂

A tu żerowanie pod karmnikiem 🙂

Uprzedzam ewentualne pytania 🙂 Mam pięć punktów karmienia ptactwa ze słonecznikiem, sześć punktów z „nową ofertą” w postaci ugotowanej kaszy jęczmiennej w smalcu z olejem, jeden punkt z rzepakiem i prosem w smalcu z olejem oraz trzy kawałki słoninki ….. Wydawałoby się dość, ale ptactwo chyba wici rozesłało po okolicy i ilość jaka przylatuje do mnie powinna chyba skłonić mnie do uruchomienia kolejnych punktów, szczególnie tych ze słonecznikiem 😉 🙂

Jednak na razie wstrzymam się z takimi ruchami, aż ptaszęta wyjedzą również i kaszę, którą jak widzę, też się zainteresowały 😛

Dziś do rzepaku i prosa w smalcu z olejem umieszczonego w pojemniku na parapecie kuchennym przyfruwało sześć wróbli zwyczajnych! 😛

***

UWAGA.

Kasza gotowana wymieszana ze smalcem i olejem przy tak silnym mrozie, jaki dziś nastał (minus kilkanaście stopni Celsjusza) stała się twarda jak kamień, a przez to bezużyteczna 😦 Ziarna są niezastąpione przez to, że są suche i nie zamarzną tak jak taka ugotowana kasza.

Zima kołem się toczy ….

…. a ja nie zasypiam gruszek w popiele 😉

Było śnieżno, było mroźno w grudniu …  Oj, dało mi popalić, jak raz z powodu opadów śniegu spóźniłam się do pracy 6 godzin, a później jeździłam do pracy rowerem po śniegu 🙂 Ale co tam, fajnie było, a ile formy od tego przybyło! 😛

Potem śnieg stopniał, zima odtajała, jak przymroziła czy pośnieżyła, to z lekka i nawet zaczęło się coś dziać tu i tam, na przykład w moim ogrodzie – zakwitły ranniki zimowe 🙂

Eranthis hiemalis w moim ogrodzie

Tymczasem od początku tego tygodnia zaczęło z dnia na dzień coraz silniej się oziębiać, aż w końcu w czwartek spadł śnieg. Przykrył ranniki. Chcąc je dziś sfotografować musiałam  delikatnie odgarnąć skrywający je biały puch 🙂

Eranthis hiemalis pod śniegiem, w końcu "zimowe" to "zimowe" 🙂

I gdy zima tak bawi się z nami w ciuciubabkę, ja nie zasypiam gruszek w popiele, w sklepiku Towarzystwa Przyrodniczego „Bocian” zamówiłam i już otrzymałam budki lęgowe do mojego ptaszyńca 🙂

Niedawno opisałam i pokazałam czyszczenie tych budek, które już od trzech lat wiszą w moim ogrodzie, a dziś mogę pokazać nówki, które zostaną umieszczone w ogrodzie w tym roku 🙂

budki lęgowe dla modraszek, otwór wlotowy 28 mm 🙂

Na zdjęciu są trzy budki, jedna z nich powędruje do innego ogrodu jako prezent dla mojej Mamy i jej ptasząt 🙂 a dwie pozostałe zostaną u mnie 🙂

Zostaną pokazane ponownie, gdy już umieszczę je na drzewach, a potem, kto wie, może jeszcze pokażę je z ptasimi lokatorami, o ile uda się to sfotografować nie płosząc ptasząt 🙂

***

Wieczorem

Przeglądam zdjęcia od najstarszych i oto co znalazłam – ranniki zimowe sprzed czterech lat, sfotografowane w dniu 18 lutego 2007 r.

Eranthis hiemalis z 18 lutego 2007 r. 🙂

Zupełnie inaczej wyglądała wówczas lutowa zima 🙂 Tak się ociepliło, że ranniki wychyliły słoneczka swoich kwiatków ku temu słoneczku na niebie. Ale po kilku dniach też jeszcze śnieżek poprószył:

Eranthis hiemalis z 25 lutego 2007 r. 🙂

I jeszcze w dniu 28 lutego śnieżek okrył na chwilę kwitnące ranniki:

Eranthis hiemalis w dniu 28 lutego 2007 r. 🙂

Tak to było w tym 2007 roku 🙂 Wszystko mam na zdjęciach 🙂 Też się zima kołem toczyła, od wiosny do zimy 😉

Kochamy Puszczę? I love Puszcza!

Rozmowa z profesorem Tomaszem Wesołowskim – biologiem lasu, kierownikiem Zakładu Ekologii Ptaków Uniwersytetu Wrocławskiego, wieloletnim badaczem Puszczy Białowieskiej.

***

Greenpeace odkrywa miejsca destrukcyjnej wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej

***

Walentynki do Ministra Środowiska!

Święto Walentynkowe przywędrowało do nas z daleka, zza oceanu ….. Nie jestem do niego przekonana, ale dla pewnej akcji uczyniłam wyjątek 🙂 Dla kartki walentynkowej do Ministra Środowiska ….. I love Puszcza, a czy Pan, Panie Ministrze kocha Puszczę???

Tu znajdujemy kartkę walentynkową do Ministra, a na niej apel:

cytuję kartkę walentynkową GreenPeace do Ministra Środowiska:

„Wbrew Pana dotychczasowym obietnicom wyrąb drzew w Puszczy Białowieskiej nie został dostosowany do propozycji naukowców i ekspertów. Z każdym dniem pracy drwali giną bezpowrotnie piękne fragmenty naszego narodowego skarbu. Niszczone są ostatnie ostoje naturalnego lasu, bez których nie uda się zachować wyjątkowego charakteru Puszczy. Apeluję o natychmiastowe wstrzymanie cięć na terenach wskazanych przez naukowców i organizacje pozarządowe. Pana decyzja będzie najpiękniejszą walentynką dla Puszczy oraz dowodem prawdziwej miłości do polskiej przyrody.”

Moją walentynkę Minister już otrzymał ….. 🙂

*****

Co już wiemy o Puszczy, a czego jeszcze nie wiemy?

Co może zaniknąć, nim zostanie poznane?

Nie wolno do tego dopuścić!

*****

Strona BPN to bezcenna kopalnia wiedzy przyrodniczej o Puszczy, znajdziemy tam mnóstwo wiadomości :

o przyrodzie nieożywionej

o florze

o grzybach

o faunie

Polecam 🙂

Chytra jak …. lis zagadka ;-)

Wracam wspomnieniem do ostatniego leśnego spaceru, gdy spacerowałam łąką i lasem wzdłuż wijącej się rzeczki. Nie chcę wspominać tego, po jakich śladach szłam, pisałam już o tym ….. Natomiast wciąż nie wiem, jaki ptak mógł wydawać głos, który próbowałam opisać w taki sposób:

/…/ gwizdanie na jednej nucie, w skali „do re mi …” określiłabym to jako nutę „sol”, gwizd był jednonutowy, równy, żadnych dodatkowych dźwięków, takie pogwizdywanie długości kilku sekund. Nagrałam to nawet na dyktafon [zaraz sprawdzę, czy słychać to w nagraniu]. Słyszałam to ze sporej odległości, bo ja byłam po jednej stronie łąki porośniętej po obu stronach lasem (środkiem płynie rzeczka) a głos dobiegał z drugiej strony łąki, gdzieś od tamtej ściany lasu lub z zakrzaczeń na łące. Odległość do lasu ok. 100 m nawet /…/

Później idąc dalej zauważyłam tropy zająca szaraka, a potem zobaczyłam w oddali biegnącego lisa. Odruchowo chwyciłam aparat fotograficzny i na oślep, bez przybliżenia zoomem, czy wyboru optymalnych parametrów ekspozycji strzeliłam fotkę! Trzeba się było bardzo spieszyć! Potem nagranie na dyktafon, że tu widziałam lisa i czy będzie widoczny na zdjęciu i za chwilę bardzo podobne ujęcie miejsca, gdzie ten lis przed chwilą był widoczny.

W domu oglądam zdjęcia, szczególnie to „z lisem” i zgadnijcie, „złowiłam go”, czy nie? Pokażę dwie fotki, a jutro podam trzecią, na tej trzeciej będzie rozwiązanie zagadki 😛

Ja tu konkurs ogłaszam, ale prawidłowo powinno to być tak, żeby chętny mógł podać rozwiązanie ukryte do czasu rozwiązania zagadki :-)
Zatem, jeśli ktoś chętny do zabawy, niech przysyła swoją odpowiedź na mój ades mailowy topaz4@poczta.fm :-)
Zapraszam do zabawy :-)

jest'li tu lis, czy nie ma lisa?

jest'li tu lis, czy nie ma lisa?

Taddam!!!

Oto rozwiązanie zagadki!

tam był lis - wskazany strzałką 🙂

Za chwilkę lista Laureatów 🙂 (a jeszcze za chwilkę nagrody) 🙂

Taddam!!!

Oto Laureaci konkursu!

Pierwsza odpowiedź nadeszła o godzinie 11:52, wg108 wskazał liska tak:

odpowiedź nadesłana przez wg108 - gratulacje! - dobra odpowiedź 🙂

Druga odpowiedź nadeszła 0 12:22, Mirosława zaznaczyła liska tak:

odpowiedź nadesłana przez Mirosławę - gratulacje! - dobra odpowiedź 🙂

Trzecia odpowiedź nadeszła o 16:54, Filu tak wskazał liska:

odpowiedź nadesłana przez Fila - gratulacje! - dobra odpowiedź 🙂

Gratuluję Laureatom bystrego oka! Wszyscy otrzymają nagrodę zdjęciową 😛

Wszystkim dziękuję za miłą zabawę 🙂

Teraz pozwólcie, że chwilkę poświęcę na poszukanie nagród, większość dnia spędziłam w pracy, więc teraz dopiero będę wybierać nagrody 🙂

Taddam!!!

Laureaci konkursu! – Oto nagrody dla Was! 🙂

Trzecie miejsce w konkursie zajął Filu! Filu, przyjmij ten bukiecik majowego żywokostu lekarskiego! 🙂

kwiatki dla Fila 🙂

Drugie  miejsce w konkursie zajęła Mirosława!! Mirko,  na Twe ręce składam ten marcowy bukiecik przylaszczek! 😮

kwiatki dla Mirki 😮

Pierwsze miejsce w konkursie zajął wg108!!! WG108, przyjmij, proszę, ten kipiący latem bukiet słonecznej dziewanny! 😛

kwiatki dla wg108 😛

🙂 🙂 🙂

Budka lęgowa – demontaż i montaż :-)

Gdy  metodą pana Słodowego „Zrób to sam” przygotowaliśmy własnej roboty budkę lęgową, czyszczenie jej odbywało się przez zdejmowanie daszku. Daszek był tak nie za mocno zmontowany z korpusem budki, że można go było ściągać bez zdejmowania budki z drzewa. Wystarczyło przystawić drabinę, odbić daszek, opróżnić budkę, przybić z powrotem daszek i już 🙂

Budki lęgowe nabyte w sklepiku Towarzystwa Przyrodniczego „Bocian” wymagają ściągania z drzewa dla wykonania czyszczenia, ale są dużo solidniejsze niż ta moja własnoręczna, można je lepiej, dokładniej, skuteczniej wyczyścić i to przemawia bardzo mocno na ich korzyść 🙂

Na sekwencji zdjęć pokażę, jakie czynności trzeba wykonać przy demontażu (z góry do dołu)  i montażu (w odwrotnej kolejności). Jest to tak naprawdę bardzo proste, kłopotu nie sprawia żadnego, a umożliwia bardzo staranne wyczyszczenie wnętrza naszej budki.

tutaj budka leży przygotowana do demontażu, obcęgi na podorędziu 🙂

tutaj za pomocą obcęgów wyciągnięty został gwoździk znajdujący się u dołu budki

tutaj po podważeniu od dołu przedniej ścianki zaczynam wysuwać przednią ściankę

i kontynuuję wysuwanie

po demontażu

Demonstracja jest wykonana na budce już wyczyszczonej 🙂

Jeśli to zbyt „łopatologicznie” pokazałam, sorry, ale tak się cieszę ze swoich dzisiejszych „osiągnięć”, że chciałabym, by wszystkim tak dobrze szło, o ile mają takie właśnie budki lęgowe dla ptaków 🙂

« Older entries