Na chwilkę odchodzę od moich „Kartek z wakacji”, by pokazać coś niecodziennego z mojej codzienności 🙂
Po trzech sezonach obserwacji (to już tyle czasu jestem zapamiętałą grzybowoman? 😉 ) nadszedł sezon czwarty, a wraz z nim nagroda za tyluletnią cierpliwość w obserwowaniu pewnego miejsca, które mieści się niedaleko od mojej codziennej drogi do pracy 🙂
Myślę, że historia opowiedziana fotografiami wyjaśni wszystko, a dopowiem tylko to, że w tym roku po raz pierwszy udało mi się naocznie oglądać i fotograficznie utrwalić taką oto sekwencję wydarzeń.
Cykl rozwojowy od zalążka jaja do „wyklucia” się grzybka trwał blisko tydzień (od 22.07 do 28.07), żywot pięknego grzybka raczej nie jest długi, bo jest on grzybkiem bardzo delikatnym. Ale jego grzybnia trwa w tym klonie już cztery lata, a kto wie, zapewne i dłużej, bo to ja znam to miejsce od czterech lat, a nie wiem, co się tam działo wcześniej 🙂 Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku ujrzę tam kolejne piękne owocniki, a i w następnych latach nie zabraknie jedwabistych pięknisiów 🙂